Diagnoza Psychoterapia Rozwój

sobota, 10 września 2016

Spacer przez niedoskonałe




Jako nastolatek lubiłem spacery. Razem z sąsiadką zabieraliśmy do plecaka bułki, napój i ruszaliśmy w drogę. Towarzyszyły nam marzenia, które budziły się w rytmie spokojnych kroków. Miały one wspólny mianownik (marzenia, a nie kroki): DOSKONAŁOŚĆ - praca, zarobki, małżeństwa, dzieci....
czyli ciągły happy life i happy end.

Dzisiaj rozmyślałem o latach późniejszych, pasmach udręk, komplikacji, krótkich momentach szczęścia. Wróciłem także do marzeń nastoletnich. Niektóre się spełniły. Kilka jest innych od wymarzonego rezultatu, niektóre czekają na stosowny moment .Niektóre już dawno zostały spełnione.
Dlaczego nie byłem szczęśliwy i w żalu, nostalgii wróciłem do nastoletnich spacerów? Przyjrzałem się sobie, przyjaciołom, rodzinie, znajomym. Większość z nas, jak ci nastolatkowie, wierzy, że szczęście jest wartością totalną. Jest albo nie. Świetnie lub beznadziejnie. Dlaczego tak bardzo chcemy aby życie było doskonałe?

Spotkałem ostatnio wspomnianą sąsiadkę. Mimo posiadania wymarzonej pracy, męża, w którym zakochana była od dzieciństwa i wspaniałej, energicznej córeczki z trudem odczuwała szczęście, argumentując to... swoją nerwowością.

Każdy z nas jako nastolatek wybierał się na takie spacery napędzane marzeniami. Wszyscy pragnęliśmy zdrowia, miłości, bogactwa. Dziś, w czasach naznaczonych pospiechem, warto wrócić myślą do nich i dostrzec, że tak naprawdę nie chodziło o doskonałe życie, lecz jego rytm, w którym jedynie bez ponaglania można na swojej drodze spotkać marzenia, refleksję i wdzięczność. Dlatego ubierzmy odpowiednią odzież, obuwie i jeszcze raz, jeszcze raz wszyscy pójdźmy na spacer.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz