Diagnoza Psychoterapia Rozwój

niedziela, 11 stycznia 2015

Zdrowa przestrzeń dla emocji




Bez względu na to, jak niektóre umysły ścisłe chętnie by je wyeksterminowały z siebie, emocje są ważną i integralną częścią nas samych. Dobrze regulowane i zarządzane zwiększają nasze poczucie sprawstwa i skuteczności. Ciężko wyjaśnić to komuś właśnie zakochanemu, jeszcze trudniej komuś porzuconemu lub odrzuconemu. Dotyczy to równo szaraków i gwiazdy. Witkacy mistrzowsko odmalował fascynację i wymykanie się emocji rozumowi przez kobietę w "622 upadkach Bunga", inna głośna książka "Po upadku" Arthura Millera była niebywale ostrą próbą rozprawienia się ze śmiercią byłej żony Merylin Monroe, a dzisiejsze rankingi muzyczne prześcigują się w konkursie na najlepszy utwór o miłości. Mieszanka hormonalna zakochanej osoby wyśrubowuje odczuwanie w nieraz psychotyczne czyli rozlane, silne, wezbrane jak potok idealizującą dynamiką rejestry i rejony. Ale nie tylko miłość jest uczuciem, co wie każdy kto choć raz zmuszony był odpowiedzieć na pytanie "co czujesz?", zmuszony do zagłębienia się i wejrzenia w siebie. Wiele z naszych emocji nie ma jednoznacznie pozytywnej intensywności, co nie znaczy że nie nadają naszemu życiu znaczenia, charakteru, możliwości poznawania i rozwijania siebie oraz radości i dobrych relacji z innymi.
Jest jakiś problem z zakrętami losu, których byśmy nie chcieli. Jakiś z nieoczekiwanymi zdarzeniami, czymś co chętnie nazywamy porażkami lub jeszcze gorzej szukamy owego nieudacznika w sobie. Media, telewizja i historie snute na ulicach lansują sukces. Koniecznie i dobrze jest do czegoś dojść. To, coś na ogół musi być finansowe, materialne. Nie lubimy pazerności ale i skąpstwa. Nie lubimy wad, a czasem ludzi za wady, które potrafią skreślać ich w naszych oczach. Lubimy za to innych, a lubiąc uczymy się i naśladujemy np. sposoby radzenia sobie z trudnościami poprzez poczucie humoru i dystans. 
Trudne emocje jak poczucie frustracji, poniesienia jakiejś porażki, poniesienie straty lub odrzucenia mówią nam jasno, że gdzieś upatrujemy dużą wartość, że jakaś potrzeba będąca w naszym systemie wartości została potraktowana z buta. Jeśli mamy wartości, musimy pogodzić się z poczuciem rozczarowania. Marzenia czasem rozbijają się o tzw. rafę rzeczywistości, ale to nie znaczy że mamy nie marzyć i fantazjować. Ktoś zachowa się wobec nas nietaktownie, zrobi przykrość, uderzy w czuły punkt, ale nie możemy przecież przegrywać życia i zatracać jego smak żyjąc silnym przeświadczeniem, że w końcu i tak każdy bliski człowiek wbije mi silne szpile, odejdzie i zrani.

Dobrze jest przyglądać się sobie, w tym sensie by wiedzieć które emocje są wiodące, w jakich sytuacjach się pojawiają, by móc je regulować. Szukać dla siebie tego, co powoduje dobre stany, poczucie pasji do życia, samorealizację. W sytuacjach konfliktów temperatura emocjonalna się nie raz zenitu. Wybuchają kłótnie. Nie chodzi o to że są z góry jednoznacznie złe - rzadko coś jest tylko złe lub dobre. Kłótnie mogą być ważnym odgromnikiem w relacji: poprzez rozładowanie napięcia w granicach wzajemnego szacunku przyczyniają się do trwania i umacniania się w więzi. Dziwne i niedziwne, że wiele z nich w parach odbywa się w samochodach - pułapkach dla pasażera, który nie może uciec, a większa władza np. z przyspieszeniem prędkości leży po stronie kierowcy.

Okrutnym eksperymentem na samym sobie jest wytłumianie własnych emocji. Tłumienie i zaprzeczanie ich jest przyczyną wielu zaburzeń, także zaburzeń więzi. Biologia i wychowanie w naszej kulturze sprawiają, że w kobietach generalnie łatwiej wzbudzić poczucie zagrożenia. Mężczyźni mają za to większy kulturowy kłopot z nazywaniem swoich emocji. Uświadomienie sobie tych prostych faktów, pozwala spojrzeć na siebie nawzajem w swoich rolach żeńskich i męskich z poszanowaniem dla partnera, jego asertywności i na wypracowywanie wspólnego języka komunikacji.

W naszej kulturze pokutują mity i przekazy, które bardziej szkodzą niż pomagają. Jeden z celujących w małe dzieci to że są emocje brzydkie, których należy się pozbyć jak gniew, agresja i ładne jak spokój typu posłuszeństwo i potulność. Dzieci uczy się do karności, a nie uprawomocnia całej palety emocji. Z tym wiąże się jeszcze jeden przekaz: człowiek w złości przecież brzydko wygląda, nieestetycznie. Nie wolno być złym. Tymczasem świat jest na tyle różnorodny a życie pokomplikowane, że złość się pojawia i łatwiej ją przepracować biorąc byka za rogi i nazywając przyczynę. Lepsze zrozumienie trudnych emocji, wyraźne wyartykułowane prawo do nich pozwala dawać im upust, a nie np. ludzki dramat. Media lubują się w pisaniu o zbrodniach w afekcie i wywiadach z sąsiadami powtarzającymi często jeden przez drugiego jacy to normalni i spokojni ludzie byli i taka tragedia. Panowanie nad własnymi emocjami to lepsze radzenie sobie w relacjach z ludźmi. 

Wiele złego człowiek robi sobie uporaniem się z emocjami na siłę. Brak satysfakcji, kompulsywne monitorowanie własnego stanu, ponaglanie silnej temperatury emocjonalnej do spokoju i ogólnie pośpiech, samokrytyka i daremne próby zmienienia tego, czego zmienić się nie da powodują napływ zwrotnie rosnącej fali nieprzyjemnych uczuć, która przybiera na sile wprost proporcjonalnie do naszej wytrwałości w walce. Nie ma człowieka, który byłby władcą swoich emocji. Zbyt wiele czynników i sytuacji nie zależy od nas, byśmy mogli wybierać w zbudzać tylko te emocje, które dają nam zawsze siłę, energię i radość. Ważne by być uważnym na siebie i na to, w świecie naszego przeżywania. Obserwowanie siebie to mechanizm, który przynosi najlepsze rezultaty.

Sporym dobrodziejstwem są wszelaki relaksacje, skupienie na oddechu, a słynne 10 minut dziennie Santorskiego dobrego, niezakłóconego relaksu wystarcza by mieć się dobrze. Za emocjami często kryją się ważne wysiłki, starania i myśli. Szacunek dla własnego świata przeżyć i jego nabieranie w stosunku do ludzi, z którymi łącza nas relacje to podstawa dobrych poczuć i trzymania się w zdrowiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz